Nem vált be? Semmi gond! Nálunk 30 napon belül visszaküldheti
Ajándékutalvánnyal nem nyúlhat mellé. A megajándékozott az ajándékutalványért bármit választhat kínálatunkból.
30 nap a termék visszaküldésére
Okropny to byl prog do przestapienia. Wszakze wahanie sie w tak ciezkim polozeniu jeszcze mi sie przykrzejszym wydalo. Porywam wiec swiece - i wchodze. Za mna drudzy. Wszedzie cichosc wielka. Rzucam okiem po pokoju - wszedzie dosc porzadnie - nic w tym pomieszkaniu smierci nie zdawalo sie zapowiadac gwaltownej jej ofiary. Tylko jeden zakatek, gdzie lozko stalo... ach! straszny to zakatek!... bede go dlugo pamietal. Na koniec trzeba bylo i do niego przystapic... Lezal na lozu Jan Potocki w szlafroku, obrocony niby twarza do muru. Polozenie jego ciala bylo tak spokojne, jakby czlowieka gleboko uspionego - zadnego nie bylo widac konwulsyjnego rzutu czlonkow. Rece przed soba mial niby od niechcenia rozwarte, obok nich zlowrozbny pistolet na poscieli, w czesci rozerwany. Przystapil takze ze swieca Konstanty i szuka oblicza - ale tego ani sladu nie bylo. Cale wysadzone zostalo na miazgi poteznym strzalem i tylko tylni czerep glowy z mozgiem drgajacym, jakby naczynie jakie garncarskie strzaskane, ukazal sie przed oczy. Po scianie, po posadzce, wszedzie wkolo nas bylo pelno mozgu. W mozgu Potockiego jednemu z nas noga sie poslizgnela. Abominatio desolationis!!! (ks. Stanislaw Choloniewski)